wtorek, 3 grudnia 2013

surówka z kapusty cukrowej, ogórków kiszonych, cebuli i jabłek

.

     Miałam ogromną ochotę na konkretną surówkę o wyrazistym smaku.
A, że ostatnio mam niesamowite zapotrzebowanie na cebulę (tak, cebulę, mogłabym ją jeść jak jabłka!) i kapustę, zrobiłam właśnie taką kapuściano-cebulową surówkę do obiadu, ale z dodatkiem ogórków kiszonych. Pyszny przepis z "Kuchni Polskiej". Moją małą dygresją jest oczywiście duża ilość cebuli. :)))
Najlepsza jak się porządnie przegryzie.


SURÓWKA Z KAPUSTY CUKROWEJ, OGÓRKÓW KISZONYCH, CEBULI I JABŁEK
(Kuchnia Polska wyd. z 1990 r.)

¼ niedużej główki kapusty
5-6 średnich ogórków kiszonych
2 cebule
2 jabłka
3-4 łyżki oleju
sól, pieprz, cukier do smaku
ew. sok z kiszonych ogórków lub z cytryny

- kapustę oczyścić, poszatkować, posolić
- ogórki kiszone zetrzeć na tarce o dużych otworach (niektórzy je obierają, ja zostawiam takie w skórkach)
- jabłka obrać i również zetrzeć na tarce na dużych oczkach
- cebulę obrać i pokroić w kostkę
- połączyć wszystkie składniki, dodać olej i wymieszać
- przyprawić do smaku solą, sokiem z ogórków, cukrem i pieprzem
- odstawić przynajmniej na godzinę do lodówki
- wg mnie najlepsza na drugi dzień :)

***
Surówkę można zrobić bez cebuli i jabłek, jest równie pyszna. 
Swoją drogą jestem ciekawa ile witaminy C ma taka surówka. ;)
.

piątek, 22 listopada 2013

babka piaskowa

.

     Prosty przepis na babkę, która przypomina mi dzieciństwo. Pamiętam ucierane babki robione przez moją mamę, pracochłonne i żmudne ucieranie składników w makutrze, waniliowy aromat w całej kuchni... Te ciasta miały w sobie to "coś".
     A ta babka choć jest zdecydowanie prostsza, przypomina mi tamte ucierane baby. :)
Bardzo słodka, piaskowa, ale nie sucha. Po prostu fajna babka. :)))


BABKA PIASKOWA
(link)

4 jajka
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki pszennej
3/4 szklanki mąki ziemniaczanej
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 kostka masła - rozpuszczona i ostudzona
aromat waniliowy (lub cukier waniliowy)
2 łyżki ciemnego kakao


- jajka zmiksować z cukrem (i/lub cukrem waniliowym)
- wciąż miksując stopniowo dodawać obie mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia i sodą
- do masy wlać rozpuszczone masło, zmiksować (i/lub dodać aromat)
- odlać około 1/4 (1/3) część ciasta, dodać do niej kakao i zmiksować
- formę keksową (dużą) wysmarować masłem i oprószyć bułką tartą
- wlać jasne ciasto, następnie ciemne ciasto na całej długości, delikatnie zamieszać patyczkiem kolistymi ruchami, aby uzyskać wzorki
- wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec około 40-50 minut
- sprawdzić patyczkiem, jeśli jest suchy ciasto jest gotowe, potrzymać 15 minut w uchylonym piekarniku przed wyjęciem
.

czwartek, 17 października 2013

chleb smażony w jajku i Światowy Dzień Chleba :)

.

16 październik 2013r. - World Bread Day :)

     Z małym opóźnieniem świętuję dziś Światowy Dzień Chleba. :)

Początkowo miałam zamiar umieścić przepis na chleb pieprzowy, ale to innym razem. Dziś czas na smak z dzieciństwa, chleb smażony w jajku. Potrawa bardzo prosta, niezbyt zdrowa - bo i smażona, i z cukrem, i pieczywo najlepiej białe, pszenne - ale jaka smakowita i urzekająca! Może dlatego, że kojarzy mi się z dzieciństwem, oblizywaniem palców i zapachem rozchodzącym się po całej kuchni do dziś mam do tego dania sentyment i słabość. :)


CHLEB SMAŻONY W JAJKU

kilka kromek białego chleba (może być lekko czerstwy, "wczorajszy")
1-2 jaja
szczypta soli
masło (lub inny tłuszcz do smażenia)
cukier
ewentualnie: pieprz, ketchup, majonez, kto co lubi :)

- jajko rozkłócić ze szczyptą soli
- obtaczać kromki chleba w jajku i smażyć na rozgrzanym tłuszczu do zrumienienia
- posypać cukrem :)

***
     Najczęściej robię taki smażony chlebek gdy zostanie mi jakieś niezbyt świeże pieczywo, które już nie bardzo nadaje się na kanapki. 
     Smażę też bułki i ciemne pieczywo, bez różnicy. Choć najsmaczniejsze jest z białego pszennego chleba. :)
     Jeśli ktoś nie lubi z cukrem, można podać taki chleb z pieprzem, ketchupem, sosem, z sadzonym jajkiem...itd.

     U mnie w domu nie wyrzucało się (i nie wyrzuca) chleba. Zgodnie z tradycją otacza się go szacunkiem i ładnie zjada, do ostatniej kromeczki. ;)
.

sobota, 12 października 2013

ciasto czekoladowe (proste)

.

     Do ciast nikogo nie namawiam. ;)
Szczególnie, że idzie zima i zaczynają się gromadzić zapasy w bioderkach...ale... Mój syn powtarza, zrób to ciasto, zrób, zrób... :)))


CIASTO CZEKOLADOWE (proste)
(link)

175 g miękkiego masła
1 1/2 szklanki cukru pudru
3 łyżeczki esencji waniliowej
3 roztrzepane jajka
1 1/2 szklanki mąki
2 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
1 1/4 szklanki mleka

- włożyć masło, cukier i esencję waniliową do miski i ucierać do uzyskania lekkiej, puszystej masy
- ciągle mieszając, stopniowo dodawać jajka
- przesiać mąkę do osobnego naczynia, dodać proszek do pieczenia i kakao
- dodawać na przemian mieszankę mączną i mleko do masy maślanej, cały czas ucierając
- wylać powstałe ciasto do kwadratowej blachy o boku 20 cm, natłuszczonej i wyłożonej papierem do pieczenia
- piec 55 minut w 190-200 stopniach C (sprawdzić patyczkiem)
- zostawić ciasto w blasze na 10 minut, a potem przełożyć na druciany stojak do wystudzenia.

***
Ciasto polałam mleczną czekoladą, za którą moje dzieci przepadają...

.

czwartek, 10 października 2013

pasztet domowy

.

     Ładny pasztet! :)))
     W zasadzie na tym powinien się skończyć wstęp do przepisu na domowy pasztet. Ci którzy jedli taki i znają jego smak wiedzą, że jest wart włożonej w niego pracy i nie trzeba go zachwalać. Tym którzy nie jedli mogę tylko powiedzieć, że naprawdę warto spróbować.
     My robimy od razu większą ilość, dlatego podaję proporcje "jak dla wojska". Po wystudzeniu pasztet porcjujemy i mrozimy, żeby mieć zawsze kawałek tego smakołyku pod ręką. :)


PASZTET DOMOWY

1 kg wątróbki wieprzowej (lub wołowej)
1 kg boczku świeżego (lub łopatka, podgardle, karkówka itp.)
1 kg nóżek z kurczaka
 4 duże cebule
2 pory
5 jaj
sól, pieprz, 10 kulek ziela angielskiego, 7 liści laurowych
bułka tarta
smalec lub inny tłuszcz do wysmarowania blaszek (2 duże keksówki o dł. około 35 cm)

- ugotować razem – boczek, kurczaka i warzywa z przyprawami – do miękkości mięsa
- gdy mięso jest miękkie wyjąć je i zmielić (ciepłe mieli się zdecydowanie łatwiej niż zimne)
- do wywaru wrzucić pokrojoną w centymetrowe plastry wątróbkę i gotować około 5 minut od momentu wrzenia
- wyciągnąć obgotowaną wątróbkę z garnka
- resztę wywaru gotować do odparowania połowy (do jednej trzeciej) objętości ilości wody
- wyjąć warzywa
- zmielić warzywa z wątróbką dwa razy
- w misce wymieszać zmielone mięso z wątróbką i warzywami, wbić jaja i doprawić całość pieprzem i solą – dokładnie wymieszać
- wysmarować formy tłuszczem i obsypać bułką tartą
- wyłożyć mięsną masę do tak przygotowanych form i posypać obficie bułką tartą
- piec około 1 godziny w temperaturze 200 stopni C (im krócej pieczemy tym pasztet będzie bardziej wilgotny)

***
- do pasztetu można dodać pieprz ziarnisty zamiast mielonego
- można dodać np. marchewkę, czosnek lub majeranek
- wątróbkę można zamiast gotować usmażyć na szybko, bez soli i dodać do pasztetu

pasztet przed upieczeniem:

Moje ulubione danie z przedszkola, kanapka z pasztetem. :)))
.

piątek, 27 września 2013

zupa z porów i ziemniaków

.

     Zupy o tej porze roku nabierają wymiaru mistycznego. Są ucztą dla ciała i ducha. :)
     Gdy ostatnio kupowałam warzywa z tzw. budki. Sympatyczna Pani sprzedawczyni na szybko podała mi przepis na zupę z porów, nazwała ją "zupą biedą", bo jest bardzo tania, a pożywna i smaczna.
Bieda, czy nie, u nas zniknęła błyskawicznie. :)))


ZUPA Z PORÓW I ZIEMNIAKÓW

mięso lub kości (porcja tzw. zupowa wg uznania 40-60 dag)
2 duże pory (tylko te białe części)
3-4 cebule
6-8 średnich ziemniaków
1 łyżka oliwy lub masła
sól, pieprz
starty ser, natka pietruszki lub kolendry, sok z 1/2 cytryny (opcjonalnie)

- ugotować wywar mięsny
- obrać ziemniaki, pokroić w kostkę i gotować około 10-15 minut na wywarze
- cebulę pokroić w kostkę chwile podsmażyć na oliwie
- dodać pokrojone w półplasterki pory i smażyć z cebulą do zeszklenia, lekko posolić pod koniec smażenia
- usmażone pory z cebulą dodać do zupy i gotować z ziemniakami do miękkości warzyw
- na koniec doprawić solą i pieprzem (można dodać sok z cytryny)
- na talerzu każdą porcję posypać startym serem i natką :)

***
W przepisie jeszcze prostszym, zupę gotuje się bezmięsną.
To jedno z tych dań, które smakują jeszcze lepiej na drugi dzień.
Do zupy można dorzucić podsmażoną kiełbasę, warzywa itp., ale taka prosta wersja jest naprawdę pyszna.
.

niedziela, 22 września 2013

żucie (ssanie) oleju - oil pulling

.

Żucie (ssanie) oleju.
Oil pulling

     Przyznam, że usłyszałam o tej metodzie usuwania toksyn z organizmu niedawno, od Babci Hani. Na podwórku można dowiedzieć się wielu cennych rzeczy, wystarczy słuchać. :)
     Babcia Hania, pani o niesamowitej energii, 66-letnia kobieta z warkoczem do polowy pleców i mnóstwem ciekawych historyjek, opowiedziała mi ostatnio o metodzie oczyszczania organizmu z toksyn prof. Michała Tombaka* . A ja tylko patrząc na nią, postanowiłam spróbować. :)
Najpierw jednak trochę poszperałam i poczytałam w internecie. I zebrałam kilka informacji:

1.
     Ssanie oleju, to metoda oczyszczania organizmu z toksyn, której twórcą jest prof. Michał Tombak.* Do płukania jamy ustnej  wystarczy każdy rodzaj oleju tłoczonego na zimno, jednak najlepsze właściwości wykazuje olej słonecznikowy, arachidowy lub oliwa z oliwek. Podobno taka kuracja pomaga w leczeniu m.in. anemii, miażdżycy, egzemy, obrzęków, chorób przewodu pokarmowego czy reumatyzmu.

*edycja: o tej metodzie pisała również dr J. Górnicka, dr F. Karach przedstawił ją podczas obradowania Związku Onkologów i Bakteriologów chyba około lat 70-tych, a metoda jest znana od tysięcy lat...

     Każdy z nas narażony jest na różne choroby i dolegliwości. Uzależnione jest to głównie od stanu układu odpornościowego, którego prawidłowe działanie jest zaburzone przez mikroorganizmy czy też nieprawidłową, szkodliwą dietę. Według prof. Tombaka wszystkie negatywne czynniki sprowadzają się do jednego – nasz organizm zaczyna gromadzić toksyny przy jednoczesnym zbyt powolnym ich wydalaniu. Dlatego powinniśmy wiedzieć, że oczyszczanie organizmu jest niezwykle istotne i zapobiega chorobom, niwelując ich przyczyny. Jednocześnie dzięki temu nasz organizm odzyskuje swoją odporność i na nowo z łatwością rozprawia się zarówno z drobnymi jak i poważniejszymi schorzeniami.

     Płukanie ust olejem jest wskazane w leczeniu anemii, miażdżycy, zapalenia żył i innych chorób układu krwionośnego, a także egzemy, obrzęków, chorób przewodu pokarmowego (w tym wzdęć, zaparć, biegunek czy wrzodów), reumatyzmu, alergii, migreny, bólu głowy oraz wielu nowotworów. Niezwykle ważna jest więc higiena jamy ustnej, gdzie znajduje się wiele rodzajów bakterii (głównie gronkowców i paciorkowców), wirusów, pierwotniaków oraz grzybów z rodzaju Candida. Jama ustna bywa najczęściej pierwotnym źródłem zakażenia narządów wewnętrznych, a ssanie oleju pomaga w zapobieganiu i leczeniu wszelkich chorób.
(link)

2.

(link)

3.

Jak ssać olej ?

 - rano na czczo jeszcze przed umyciem zębów (lub wieczorem, 3 godziny po jedzeniu, tuż przed spaniem)
1 łyżkę oleju słonecznikowego (lepiej niepełną) - należy przyjąć nie więcej niż 1 stołową łyżkę oleju (15 ml)
ssać lekko, bez wysiłku, w przedniej części jamy ustnej przez 15-30 minut
nie połykać!
wypluć do muszli klozetowej (nie do umywalki!)
przepłukać usta wodą (spotkałam się również z płukaniem wodą z solą lub z sodą oczyszczoną)
umyć zęby :)


Jaki olej?

- do płukania wystarczy każdy rodzaj oleju tłoczonego na zimno, jednak najlepsze właściwości wykazuje słonecznikowy, arachidowy lub oliwa z oliwek
- spotkałam się również z olejem kokosowym i lnianym


Co się dzieje z olejem?

- na początku olej trochę zgęstnieje, potem zrobi się płynny i biały
- po upływie czasu, który przeznaczyliśmy na ssanie olej należy wypluć,najlepiej do muszli klozetowej i zaraz go spłukać, i nie wolno tego oleju połknąć! bo zawiera wyssane z organizmu zarazki chorobowe
- oleju nie można połykać, ponieważ zawiera toksyny i mikroorganizmy wchłonięte w czasie płukania. To zniweczy efekty kuracji. Następnie trzeba umyć zęby i dokładnie wypłukać wodą. Ważne jest także czyszczenie języka, na którym zbiera się osad oraz wydzieliny błon śluzowych. Tę czynność można wykonać za pomocą szczoteczki do zębów lub przy użyciu łyżeczki do herbaty.


Jak długo stosować tą kurację?

- sanie oleju można stosować dowolnie długo od 1-6 miesięcy, a profilaktycznie około 2 tygodni (powtarzać co kilka miesięcy)


4.
Co z tego będę miała?

     Po jakimś czasie, niedługim, odczujecie przypływ energii, spokoju, będzie wam się lepiej spało, poprawi się pamięć, wzmocnią włosy i paznokcie. Cera stanie się gładka. Olej oczyszcza organizm od wewnątrz. Olej można ssać raz dziennie.
Jak twierdzi twórca terapii, już po upływie 2 tygodni ustępują ostre stany chorobowe, a w ciągu kilku miesięcy – przewlekłe. W przypadku poważnych schorzeń w pierwszych tygodniach stosowania oczyszczania mogą wystąpić różnego rodzaju „niedomagania”  jak osłabienie, ospałość, przeziębienie czy też nasilenie objawów choroby.
(link jak wyżej)

5.
I dodatkowe pytanie - Czy ta metoda może mi zaszkodzić?

...?


***
     Postanowiłam zrobić eksperyment na "żywym" organizmie, czyli na sobie. :) 
I sprawdzić jak działa metoda detoksykacji olejem. I spróbuję to opisać...

Dzień Pierwszy: Zaczęłam od dzisiaj, czwartek rano 19.09.2013.
- Poranne 15 minut żucia oleju słonecznikowego, zabarwiło go na biało! Wypłukałam buzię wodą i ta woda również była po pierwszym płukaniu mleczno-biała. Umyłam zęby i zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i poczułam "kluchę" w gardle (wiem, że to niezbyt apetyczne), którą udało się wypluć (też miała kolor mleczno-biały). Nie wiem czy ta "klucha" to normalny symptom.
Przez cały dzień miałam wrażenie, że ślina mi się pieni (!). Mój mąż stwierdził, że wychodzi ze mnie wścieklizna...

Dzień Trzeci: sobotni poranek 21.09.2013.
- Złapałam gdzieś niewielki katar. Niefajnie się żuje olej z lekko zatkanym nosem, ale się daje. :)

Dzień Czwarty: niedzielny poranek, poimprezowy ;) 22.09.2013.
- Hm, jestem zdziwiona, że zwykłe płukanie ust olejem niweluje wszelkie niefajne uczucia w buzi i tzw. "trampka". Jestem pod wrażeniem...

Dzień Piąty: poniedziałek, po niefajnej nocy 23.09.2013.
- W nocy budził mnie kilka razy potworny ból gardła, nie wiem czy ma to jakikolwiek związek z żuciem oleju, czy po prostu załapałam jakąś infekcję. Po porannym "zabiegu olejowym" gardło nieco odpuściło, co bardzo mnie cieszy.
- W zasadzie od samego początku kuracji mam wrażenie, że w gardle gromadzi mi się coś w rodzaju "kluchy", ale w ciągu dnia to uczucie mija, przedtem czegoś takiego nie miałam.

Dzień Siódmy: środa, 25.09.2013.
- Po południu miałam takie zawroty głowy, że na 3 godziny musiałam się położyć, bo nie byłam w stanie utrzymać równowagi. :( Do tego, miałam dziwne uczucie w okolicach czoła i nasady nosa, nawet nie ból, tylko jakby ucisk. I porządny katar. Wciąż nie wiem, czy to tymczasowe skutki uboczne żucia oleju, czy po prostu jakaś paskudna infekcja. Nie pisałabym o tym, gdyby nie to, że po nocy mi przeszło.

Dzień Ósmy: czwartek, 26.09.2013.
- Zniknął mi katar, jak ręką odjął. Nadal mam lekki ból gardła i czasem kaszlnę, ale po katarze słuch zaginął, a nie trwał nawet przysłowiowych siedmiu dni (tylko pięć ;). 
Dodam tylko, że nie biorę żadnych lekarstw na to przeziębienie.

*edit: późnym wieczorem katar wrócił :(, tyle, że umiejscowił się bliżej zatok, krótka radość z pełnego oddechu trwała tylko (lub aż?) cały dzień...

Dzień Dziewiąty: piątek, 27.09.2013.
- Wczoraj wieczorem zjadłam sporą porcję czosnku, trochę z łakomstwa (!), trochę w celach leczniczych, a trochę w celach eksperymentalnych. W jednym z filmików na YT Mayathebee2626 opowiada, że nawet jak naje się czosnku wieczorem, to na drugi dzień znika jego przykry zapach po płukaniu ust olejem. Postanowiłam to sprawdzić.
I muszę przyznać jej rację, po porannym ssaniu oleju, zapach czosnkowy znika, przynajmniej takie mam odczucie na tyle na ile pozwala mi to ocenić lekki katar i tolerancja własnych zapachów. :)

Dzień Osiemnasty: niedziela, 06.10.2013.
- Najkrótsza, profilaktyczna kuracja olejem miała trwać dwa tygodnie. Dziś mijają dwa tygodnie i cztery dni odkąd zaczęłam żuć olej i chyba czas na krótkie podsumowanie:

1. Po pierwsze, nie zauważyłam u siebie szczególnie spektakularnego wybielenia zębów, owszem muszę przyznać, że się bardziej błyszczą i świecą, w końcu są naoliwione ;) być może na bardziej zauważalne efekty trzeba jeszcze poczekać?
2. Po drugie, uczucie świeżości w ustach jest niesamowite. Mam wrażenie, że nie ma porannego przysłowiowego "trampka", a uciążliwe czasami skutki uboczne wieczornych posiłków z czosnkiem i cebulą też już odeszły w zapomnienie. Ogólnie czuję poprawę higieny w buzi. Duży plus.
3. Odkąd żuję olej mam wrażenie, że oddycha mi się lżej, ale czy to autosugestia, czy wynik kuracji, trudno mi to osądzić, bo w międzyczasie byłam przeziębiona, więc odetkany nos daje mi powód do szczerej radości. :)
4. Co do usuwania toksyn i leczniczych skutków ssania oleju, to jak na razie, niczego takiego nie odczuwam, na to być może też jest za wcześnie? Nie wiem.
5. A, i na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie. Wydaje mi się, że ostatnio mam więcej energii, bardzie mi się "chce" i mam więcej siły. :) I tu również mam wątpliwości, czy związane jest to z olejem, czy z tym, że po lecie mam jeszcze naładowane pozytywnie akumulatory.

     Postanowiłam dalej ssać olej. Jestem ciekawa, czy po dłuższym czasie coś jeszcze się poprawi, zmieni. Bardzo szybko przyzwyczaiłam się do porannego rytuału - a myślałam, że wstawanie parę minut wcześniej będzie dla mnie problematyczne ;)


cdn. ;)

Piątek, 20.02.2015 r.
Po bardzo długim czasie postanowiłam uzupełnić informacje o ssaniu oleju i podzielić się kolejnymi spostrzeżeniami. Natchnęła mnie do tego notka znaleziona na blogu Agnieszki Maciąg
Będzie krótko i na temat. :)

- Wytrwałam od września 2013 r. do lipca 2014 r. - zrobiłam sobie wakacyjną przerwę, trochę z powodu wyjazdów, trochę z lenistwa, a trochę dlatego, że czułam się na tyle dobrze, że postanowiłam przerwać "kurację". :) 
1. Miałam mnóstwo energii przez całą zimę. 
2. Moje zęby naprawdę lekko się wybieliły.
3. I praktycznie zimą ani wiosną nie chorowałam.
4. Lato 2014 (intensywne i ciepłe) mignęło bez żadnych "gardłowych" problemów.

- Jesienią 2014 r. po pierwszej infekcji, którą przywlekła moja córka ze szkoły (z totalnym bólem gardła, głowy, katarem i resztą atrakcji) wróciłam do porannego rytuału ssania oleju i robię to do dziś.
- Kilka razy walczyłam z infekcjami gardła, ale nie przechodziłam ich zbyt ciężko. Przynajmniej, nie tak jak bywało to dwa, trzy lata wcześniej...
- Przez całą zimę nie miałam kataru, ani zatkanych zatok!
- Ból głowy to taka rzadkość, że ostatnio jak po nieprzespanej nocy rozbolała mnie głowa, to myślałam, że to koniec świata. ;)))
- Nadal mam poranne wrażenie przypływu dodatkowej energii. I takiego uczucia, hm, jakby wyostrzenia zmysłów, takiej rześkiej pobudki. :)

cdn. ;)

wtorek, 27 sierpnia 2013

omlet grzybek

.

     Szybkie śniadanie, smaczne i treściwe lub pyszna kolacja... Omlet grzybek.
Moje dzieci (ze mną na czele ;) uwielbiają słodkie omlety. Z różnymi wymyślnymi dodatkami lub po prostu posypane cukrem pudrem. :)


OMLET GRZYBEK

2 jajka
2 łyżki mąki
szczypta soli i cukru do smaku (można cukier pominąć)
masło do smażenia
dodatki wg uznania i upodobań - cukier puder, nutella, dżem, bita śmietana, owoce...

- białka ubić na pianę (nie sztywną, by się nie "łamała")
- dodać żółtka, szczyptę soli i ewentualnie cukier - dokładnie wymieszać
- po łyżce dodawać mąkę ciągle mieszając
- na patelni rozgrzać masło, wylać ciasto i usmażyć z dwóch stron na rumiano (często przykrywam omlety na patelni pokrywką, wydaje mi się, że wtedy lepiej rosną).
- posypać cukrem pudrem lub "okrasić" innymi ulubionymi dodatkami :)

***
     U nas robi się jednorazowo ilości tzw. hurtowe, czyli omlety z 7 do 10 jaj. Sama zjadam od razu dwa takie omleciki... :)))
     Najważniejsze, żeby pamiętać, że na jedno jajko należy dodać jedną łyżkę mąki, a jeśli ciasto jest zbyt gęste (powinno mieć konsystencję gęstej śmietany) można dodać odrobinę mleka.


.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

sałatka z sera i ananasa, i kukurydzy :)

.

     Bez zbędnych wstępów.
Jedna z moich ulubionych sałatek do mięsa - mięsa dobrze doprawionego, takiego z grilla, z piekarnika, z patelni...szybka, smaczna i sycąca.
Przepis od Asi. Jak dla mnie idealna sałatka na letnie podjadanie i imprezowanie. Łagodna, ale godna polecenia. :)
Jeśli chodzi o przyprawy, to u mnie ich generalnie nie ma, ale można dodać pieprz, paprykę i kto co tam lubi.

SAŁATKA Z SERA I ANANASA
(od Asi)

30 dag żółtego sera
1 puszka ananasów (plus sok)
1 puszka kukurydzy
2-4 łyżek majonezu
sól i pieprz do smaku

Wszystkie składniki pokroić w kostkę. Dodać majonez i 2-4 łyżki soku z ananasa. Wymieszać. Wstawić na pół godziny do lodówki.
.

piątek, 19 lipca 2013

chleb szczęścia - ciasto szczęścia - ciasto Amiszów - chleb z Watykanu

.

     Czy ten mały kawałek ciasta da mi szczęście? Czy spełni moje życzenie?
Nie mam pojęcia. :) Wiem tylko, że rozpływające się w ustach, słodziutkie kęsy na pewno w jakiś sposób mnie uszczęśliwiły. :)))
Bo to "magiczne" ciasto jest miękkie, wilgotne i pachnące. Po prostu smaczne.

     Nie wiem jaka jest dokładnie historia tego "kulinarnego łańcuszka". Trochę poczytałam w Internecie, ale i tak pozostaje pytanie skąd tak naprawdę pomysł na właśnie taki sposób rozpowszechniania. I po co? Ciasto, a właściwie jego zaczyn przechodzi z rąk do rąk. Ponoć daje się je tylko dobrym ludziom (tak usłyszałam dostając miseczkę z zaczynem, hm ;). Ponoć przynosi szczęście i spełnia życzenia... Na pewno jest to fajna zabawa w pieczenie, tygodniowe przygotowania i roznoszenie dalej. Chociaż muszę przyznać, że w pierwszym momencie przyjęłam zaczyn trochę jak "podrzutka". Z niepewnością i nieufnością... Z każdym dniem przygotowań coraz bardziej mnie ta zabawa wciągała...


Chleb szczęścia
Do zaczynu dostałam taką instrukcję:

     "Aby chleb szczęścia się udał należy przestrzegać zasad: nie lubi metalu, należy mieszać plastikową lub drewnianą łyżką (miska plastikowa, szklana). Przechowywać w temperaturze pokojowej, przykryć lnianą ścierką.

Poniedziałek - chleb wlać do miski, dodać 250 g cukru, nie mieszać, przykryć ściereczką.
Wtorek - Wlać 250 ml mleka (nie mieszać).
Środa - dodać 250 g mąki (nie mieszać).
Czwartek - zamieszać rano, w południe i wieczorem.
Piątek - dodać 250 g cukru (nie mieszać).
Sobota - zamieszać drewnianą łyżką, podzielić na 4 części. 3 z nich rozdać dobrym ludziom na szczęście (do poniedziałku).
Niedziela - do 4 części dodać 250 ml oleju. 250 g mąki, 3 całe jajka, 1/2 paczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki soli, 1 cukier waniliowy, 2 starte na tarce jabłka, startą czekoladę, wymieszać.
Piec około 45 minut (ja piekłam około 1 godzinę) w 180oC.

Chleb pochodzi z Watykanu, przynosi szczęście. Chleb piecze się raz w życiu! Spełnia życzenia całej rodziny. Przed zjedzeniem pomyśl życzenie. Oddając pozostałe części podaj przepis."

.

czwartek, 18 lipca 2013

sałatka owocowa

.

     Sałatki owocowe są po prostu smaczne. Właściwie nie wiem co jeszcze mogłabym napisać. No tak, o witaminach, o lekkości, o uniwersalności, o zapachu za który daję się pokroić... :)))
     Teraz jest w sklepach i na ryneczkach tyle różnorodnych owoców, że jest z czym eksperymentować, można mieszać smaki i proporcje. Poczuć lato. :)


Sałatka I

1 melon
2 nektarynki
1 pomarańcza
2 spore garści truskawek
sok z 1/2 cytryny
1-2 łyżeczki cukru (do smaku)


Sałatka II

1 melon
1 nektarynka
1 puszka ananasów (można dać tylko pół)
1 pomarańcza
1 grapefruit
1 banan
sok z 1 cytryny
1-2 łyżeczki cukru (do smaku)

Sałatka III

2 banany
1 pomarańcza
1 grapefruit
1/2 ananasa (świeżego)
2 garści winogron
1/2 miodowego melona
sok z 1/2 cytryny
1-2 łyżeczki cukru (do smaku)

- staram się wyparzać owoce, szczególnie te egzotyczne, czyli porządnie przelewam wrzątkiem i myję pod bieżącą wodą wszystkie pomarańcze, mandarynki, melony, nektarynki, cytryny itp.
- owoce kroję na mniej więcej równej wielkości cząstki (kostki)
- po wymieszaniu składników, odstawiam sałatkę na około 1 godzinę do lodówki, żeby się "przegryzła"
- i gotowe :)

***
      Podane przepisy są tylko przykładowymi. W zasadzie nie trzymam się konkretnych proporcji i mieszanek, improwizuję. W zależności od zachcianek, zawartości lodówki i smaków. :)


***

 .

piątek, 12 lipca 2013

ciasto kruche z rabarbarem i śmietaną - styropian :)

.

     Sezon na rabarbar jeszcze trwa. Robiłam już ciasto drożdżowe z rabarbarem i kompot z rabarbaru, pogryzałam rabarbar z cukrem... Ale to ciasto mnie urzekło niezwykłą nazwą i musiałam spróbować je właśnie z rabarbarem. ;)
     Styropian kojarzy mi się raczej z nieprzyjemnym dźwiękiem i skrobaniem białych kuleczek, które zawsze denerwowały dorosłych, a nie z pysznym ciastem.Właściwie nie mam pojęcia dlaczego to ciasto tak się nazywa, ma przyjemny, rozpływający się w ustach smak i przypomina raczej delikatny sernik niż ciasto śmietanowe. Jak dla mnie - pycha.

Następne na pewno upiekę z wiśniami. :)))


STYROPIAN
Ciasto kruche z rabarbarem i śmietaną

ciasto:
3 szklanki mąki pszennej
5 żółtek
½ szklanki cukru pudru
1 kostka masła
1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia
1 opakowanie cukru waniliowego
szczypta soli

masa śmietankowa:
5 białek
szczypta soli
1 ¼ szklanki cukru
1200 g kwaśnej śmietany 18%, w temperaturze pokojowej
2 opakowania budyniu śmietankowego bez cukru (1 opakowanie - 40 g)

owoce:
kilka łodyg rabarbaru (około 1 kg) – umytych i pokrojonych w kostkę lub inne owoce, najlepiej wiśnie (około 40 dag)

ciasto:
- z podanych składników na ciasto szybko wyrobić ciasto
- masło posiekać z mąką i proszkiem
- dodać resztę składników i szybko wyrobić na gładkie ciasto
- podzielić na dwie równe części, zawinąć je w folię i włożyć do zamrażalnika na około 1 godzinę (lub dłużej, ciasto można przygotować kilka dni wcześniej i przechowywać zamrożone)
masa:
- ubić białka ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodać cukier, łyżka po łyżce, cały czas ubijając
- do piany dodać przesiany proszek budyniowy i wymieszać
- stopniowo dodawać śmietanę, powoli i delikatnie mieszając, by białka nie opadły

- blachę wyłożyć papierem do pieczenia
- jedną część ciasta zetrzeć na tartce o dużych oczkach na spód formy
- na ciasto wyłożyć całą masę śmietankową
- następnie delikatnie poukładać kawałki rabarbaru
- jako ostatnią warstwę zetrzeć na tarce kruche ciasto
- piec w temperaturze 180ºC przez około 50 - 60 minut (studzić w lekko uchylonym piekarniku)

***
     Do masy śmietanowej można dodać 200 g wiórek kokosowych, a śmietanę zastąpić jogurtem.W różnych wersjach, na różnych stronkach występuje przeważnie z wiśniami.


- Moje Wypieki
- Majanowe Wypieki
- Smakowity Dom
.

wtorek, 21 maja 2013

tort z kremem waniliowym i masą krówkową

.

     Na fajną okazję zrobiłam z Córeczką tort szybki i smaczny. Biszkopt upiekłyśmy z tego przepisu, trochę go przypaliłyśmy, ale nie trzeba było wzywać straży pożarnej, na szczęście. :)))
Tort zniknął równie szybko jak powstał, a może nawet szybciej?
     Robiłam już kilka wariacji takiego ciasta, ale ta nam wyjątkowo smakowała, więc zapisuję, dla pamięci. :)


TORT Z KREMEM WANILIOWYM I MASĄ KRÓWKOWĄ

biszkopt pokrojony na 3 blaty (np. wg tego przepisu)
1 puszka masy krówkowej (kajmak)
1 krem waniliowy do tortów (np. Gellwe bez konserwantów i sztucznych barwników)
1 "Śnieżka" - bita śmietana
0,5 l mleka (300 ml do kremu i 200 ml do bitej śmietany)
1 duża cytryna
1 łyżeczka cukru
kilka winogron lub innych owoców do dekoracji
0,5 tabliczki mlecznej czekolady

- cytrynę wyparzam i wyciskam sok - sok z cytryny, 1 łyżeczkę cukru i około 0,5 szklanki przegotowanej wody dokładnie mieszam - to jest mój poncz do nasączania blatów :)
- mikserem ubijam krem wanilinowy wg instrukcji na opakowaniu
- masę krówkową podgrzewam w kąpieli wodnej i dokładnie mieszam (lub wykładam z puszki do miseczki, dodaję 2 łyżki gorącej wody i mieszam, żeby nie było grudek)
- winogrona myję i przekrawam na pół, wyciągam pestki
- czekoladę wkładam na 10-15 minut do zamrażalnika, żeby lepiej się ją ścierało
- ubijam bita śmietanę wg instrukcji na opakowaniu
- układam warstwami:
     * pierwszy blat nasączam przygotowanym cytrynowym ponczem
     * rozprowadzam na blacie połowę masy krówkowej
     * smaruję połową kremu waniliowego
     * kładę drugi blat
     * nasączam ponczem
     * smaruję drugą połową masy krówkowej
     * i resztą kremu waniliowego
     * kładę (ostatni) trzeci blat
     * nasączam resztą ponczu
     * wierzch smaruję bitą śmietaną
     * układam połówki winogron
     * i posypuję całość wiórkami startej na tarce czekolady...

Tort wkładam na kilka godzin do lodówki.
Smacznego! :)

.

czwartek, 9 maja 2013

biszkopt (bardzo prosty)

.

     Najprostszy przepis na biszkopt jaki znam. Nawet mój nastoletni syn umie go zrobić. :)


BISZKOPT (bardzo prosty)

6 jaj
1,5 szkl. mąki
1,5 szkl. cukru (lub 1 szkl. cukru pudru)
1,5 łyżeczka proszku do pieczenia
(czasem dodaję do ciasta 1 łyżkę oleju, opcjonalnie)

- jajka zmiksować z cukrem (ok 3-4 min.)
- dodać mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia (ew. dodać olej), dokładnie wymieszać mikserem
- piec ok 40-50 min. w temperaturze 180 stopni (podczas pieczenia lepiej nie otwierać piekarnika przynajmniej przez pierwsze pół godziny)
- kroić i dowolnie przekładać wystudzone ciasto :)

***

.

niedziela, 21 kwietnia 2013

mazurek siostry Anieli (miodzik, miodownik)

.

     Wprawdzie już dawno po świętach Wielkanocnych, ale to ciasto z powodzeniem można zrobić z jakiejkolwiek innej okazji. Bardzo efektowne - ładnie wygląda i pachnie miodem, i migdałami. Najlepiej przygotować je kilka dni wcześniej, wtedy blaty nabierają wilgoci i smaku masy, a całość jest mięciutka i pachnąca słodyczą...
     Jest to kolejny przepis dla tych wyznających zasadę, że ciasto powinno być słodkie... i dużo. :)))
Czy już wspominałam, że uwielbiam Anielską Kuchnię siostry Anieli?


MAZUREK SIOSTRY ANIELI
(Anielska Kuchnia)

Ciasto:
50 dag mąki
15 dag cukru pudru
6 dag masła
9 dag miodu
1 łyżeczka sody
2 jajka

Masa:
25 dag cukru pudru
25 dag masła (w temperaturze pokojowej)
0,5 litra mleka
4 łyżki kaszy manny
olejek migdałowy

Polewa:
1 szklanka cukru pudru
12 dag masła
2 łyżki wody
2 łyżki kakao

*opcjonalnie powidła śliwkowe lub dżem wiśniowy

- ugotować kaszę mannę z 1/2 l mleka i 4 łyżek kaszy; wystudzić
- z podanych składników dobrze wyrobić ciasto
- dzielimy ciasto na 3 równe części
- wałkujemy oddzielnie każdy placek, do blaszki o wymiarach mniej więcej 25x36 cm wysmarowanej masłem, nakłuwamy ciasto widelcem i pieczemy około 20-25 minut w 180 stopniach C
- każdy placek pieczemy oddzielnie, studzimy
- masa: masło i cukier puder ucieramy w makutrze, następnie stopniowo dodajemy ugotowaną kaszę mannę;  ciągle ucierając, dodajemy olejek migdałowy
- przekładamy mazurka, dzielimy masę na mniej więcej dwie równe części:
          - pierwszy placek
          - *opcjonalnie powidła lub dżem
          - masa
          - następnie kładziemy drugi placek lekko go przyciskając
          - *opcjonalnie powidła lub dżem
          - masa
          - trzeci placek (górą na dół, żeby wierzch ciasta był równy)
- robimy polewę: masło, dwie łyżki wody i szkl. cukru pudru podgrzewamy na malutkim ogniu z kakaem i rozpuszczamy (nie gotujemy!), ciągle mieszamy, żeby się wszystko rozpuściło i polewamy ciepła polewą ciasto równo rozprowadzając
- przechowuję ciasto w chłodnym miejscu (w lodówce) przez kilka dni (jest dobre nawet przez kolejne 5-6 dni)
- smacznego :)


     Znalazłam kilka podobnych przepisów na takie przekładane, miodowe ciasto pod nazwą "mazurka", "miodzika", "miodownika", "ciasta czeskiego". Przepisy nieco się między sobą różniły, ale robi się je bardzo podobnie. 
.

sobota, 30 marca 2013

poniedziałek, 18 marca 2013

kotlety z ziemniaków


     Zdarza się, że z poprzedniego dnia, z obiadu zostaje mi kilka ziemniaków. Wtedy jest czas na pyszne ziemniaczane kotleciki. Można formować z nich okrągłe kotlety lub podłużne krokiety. Wyśmienite z różnymi sosami i surówkami, co kto lubi. :)


 KOTLETY Z ZIEMNIAKÓW
przepis z Kuchni Polskiej, Warszawa 1990r.

1 kg ugotowanych w mundurkach ziemniaków (około)
2 jaja
4-5 łyżek mąki
1 cebula
bułka tarta do obtaczania
sól, pieprz
tłuszcz do smażenia
(do kotletów można dodać ser lub twaróg, ok. 20 dag)

- ziemniaki zmielić w maszynce lub dokładnie "podukać" lub przepuścić przez praskę
- cebulę pokroić w drobną kostkę, zrumienić
- do ziemniaków dodać jajka, mąkę, cebulę, sól, pieprz, dokładnie wymieszać (utrzeć na gładką masę)
- formować nieduże owalne lub podłużne kotleciki, obtaczać w bułce tartej
- smażyć na silnie rozgrzanym tłuszczu na jasnozłoty kolor


***
Takie kotlety mogą być dodatkiem do mięsa, bądź stanowić samodzielne danie. Pyszne z sosem i surówką.


czwartek, 14 marca 2013

masa do wafli


     Wafle z masą kakaową, czyli coś na ząbek dla łasuchów. :)
Szybki i łatwy deser, który moje dzieci pochłaniają błyskawicznie. Takie wafle są bardzo słodkie, można jedną z warstw zastąpić np. wiśniowym dżemem, wtedy smak będzie bardziej wyrazisty. Ja jednak lubię takie mocno słodkie i kakaowe. Jak się słodzić to na całego. :)))



MASA DO WAFLI

200 g (kostka) masła
½ szklanki cukru
½ szklanki mleka
2-3 łyżki kakao
1½ szklanki mleka w proszku (pełne)
1 łyżeczka cukru waniliowego (opcjonalnie)

- w garnku podgrzać mleko z cukrem, masłem i kakaem, często mieszając chwile pogotować
- na koniec dodać mleko w proszku, zdjąć z ognia, dokładnie wymieszać, aż powstanie gładka masa
- ciepłą masą przekładać wafle, przykryć papierem do pieczenia i lekko obciążoną deską do krojenia (ja na deskę kładę garnuszek z wodą)
- nie wkładam wafli do lodówki, ale czasem jest to konieczne jeśli w domu jest bardzo ciepło :)



środa, 27 lutego 2013

chleb pszenno-orkiszowy

.

     Bardzo delikatny, mięciutki i puszysty chleb.


CHLEB PSZENNO-ORKISZOWY
"Domowe pieczywo"
Lubię gotować nr 10/2012 r.


20 dag mąki pszennej
20 dag maki orkiszowej
25 dag mąki pszennej razowej
35 dag zakwasu
ok. 350 ml wody
1 łyżka soli morskiej
1 łyżka brązowego cukru

- połączyć wszystkie składniki, dodać ok. 350 ml wody i wyrobić ciasto
- przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, na ok. 3 godziny
- przełożyć do nasmarowanej tłuszczem formy (lub wyłożonej papierem do pieczenia) i ponownie odstawić do wyrośnięcia na 2 godziny
- piec w temp. 230 stopni, około 30 minut
- po 15 min. można przykryć folią aluminiową

***
u mnie x 2:


40 dag mąki pszennej
40 dag maki orkiszowej
50 dag mąki pszennej razowej
70 dag zakwasu
ok. 700 ml wody
2 łyżka soli morskiej
2 łyżka brązowego cukru

- piekłam dłużej niż 30 minut, ok. 50
- dodałam kuleczkę drożdży (jak ziarnko grochu) i czas wyrastania był przez to nieco krótszy
- i dałam mniej cukru :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

faworki (chrust, chruściki)

.

     Wprawdzie najczęściej robię faworki w Tłusty Czwartek, ale są tak pyszne, że czasem trzeba je zrobić tak po prostu, bez okazji. :) Są bardzo kruche i łatwo się łamią, a dzięki porządnemu "obiciu" mają mnóstwo pęcherzyków i pięknie rosną podczas smażenia.


FAWORKI (chrust, chruściki)
Luźna interpretacja przepisu z "Kuchni dla wszystkich" Jadwigi Kłossowskiej,
Warszawa 1976 r. :)


3 szklanki mąki tortowej
4 jajka
2-3 łyżki kwaśnej śmietany (18%)
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżka octu (lub spirytusu)
szczypta soli

cukier puder do posypania
smalec lub olej do smażenia

- zagnieść gładkie twardawe ciasto (podobne jak na makaron)
- obić „poturbować” je solidnie wałkiem (lub tłuczkiem do mięsa, lub przepuścić przez maszynkę do mięsa – napowietrzyć!)
- ciasto cieniutko rozwałkować (na "papier")
- wycinać prostokąty, nacinać w środku i przewlekać
- rozgrzać smalec na głębokiej patelni (ok. 2 kostki smalcu +/- 1 kostka)
- smażyć na złoty (nie brązowy) kolor z obu stron
- odsączyć na papierowych ręczniczkach lub kratce z nadmiaru tłuszczu
- ciepłe posypać obficie cukrem pudrem


***

„Na stolnicę wysypać mąkę, zrobić dołek, wbić żółtka, wlać ocet (lub spirytus) i zagarniając końcem noża mąkę „od brzegów” – wlewać po trochu śmietanę. Gdy zostanie tylko wąski wianuszek suchej mąki wokoło – zagnieść ciasto rękami, aby było elastyczne, jak dobrze wyrobiona plastelina. Następnie podsypując po trochu mąki, wybijać silnie wałkiem, aż na powierzchni zaczną tworzyć się pęcherzyki. (...)”


czwartek, 7 lutego 2013

ciasto 3-bit (wersja II)

.

     To nasze drugie podejście do tego słodkiego ciasta. Tym razem mój Syn przygotował je samodzielnie wg przepisu z Kotlet.tv. Wyszło pysznie i bardzo słodko, czyli idealnie. :)))


CIASTO 3-BIT
(wersja II)

3-4 paczki herbatników
1 puszka krówki
400 g śmietany kremówki 30%
3 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka cukru z wanilią
1 łyżka żelatyny + 1/3 szkl. wrzątku
100 g czekolady
2 budynie waniliowe + 3/4 litra mleka
100 g masła w temp. pokojowej



- na dno formy układam pierwszą warstwę herbatników
- na to kładę podgrzaną masę korówkową, podgrzana jest łatwiejsza do rozprowadzenia
- przygotowuję budyń, gotuję aż będzie gęsty, ja biorę 2 saszetki budyniu ale na 3/4 litra mleka (zgodnie z instrukcją trzeba by wziąć 1 litr, a tak mniej to łatwiej gęstnieje)
- do wystudzonego budyniu dodaję masło w temp pokojowej i miksuję
- warstwę budyniową kładę na herbatniki a potem kolejna warstwa herbatników
- śmietanę kremówkę ubijam z cukrem pudrem i cukrem waniliowym na niemal sztywno, dodaję przestudzoną a wcześniej rozpuszczoną we wrzątku żelatynę (zamiast żelatyny można użyć fixy jeśli wolicie)
- na wierzchu rozsmarowuję śmietanę
- wierzch posypuję startą na tarce czekoladą.
- chowam do lodówki, najlepsze jest kolejnego dnia

***
* środkową warstwę herbatników można zastąpić warstwą słonych krakersów
* kupuję w sklepie najtwardsze masło (82-83% tłuszczu)
* przed starciem czekoladę dobrze jest włożyć na conajmniej godzinę do lodówki

wtorek, 15 stycznia 2013

chleb z ziarnami


     Przepis znalazłam w gazecie, ale nie pamiętam w jakiej. I trochę go zmodyfikowałam. :)
Bardzo prosty chleb z mnóstwem ziaren. Przyznam, że miałam po prostu ochotę na właśnie taki, bogaty w otręby, słonecznik i siemię lniane. Sycący chleb.

CHLEB Z ZIARNAMI NA ZAKWASIE
(i z odrobiną drożdży)

1½ kg mąki pszennej
3 łyżeczki soli
1 szkl. siemienia lnianego
1 szkl. płatków owsianych
1 szkl. ziaren słonecznika
1 szkl. sezamu
4 łyżki oliwy (lub oleju)
6-7 szkl. letniej wody
1 szkl. zakwasu
mała kuleczka drożdży, wielkości paznokcia (opcjonalnie)

- wymieszać suche składniki
- dodać zakwas, wodę i na końcu oliwę
- dokładnie wyrobić
- odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia
- odgazować i przełożyć do foremek (mniej więcej do ¾ wysokości foremki)
- odstawić do wyrośnięcia - jeśli bez drożdży to na około 10-12 godzin, jeśli dodamy drożdże to na około 2-3 godziny
- piec w nagrzanym do 230 stopni piekarniku ok. 50-60 minut
- wystudzić na kratce

***
     Od jakiegoś czasu, szczególnie zimą, dodaję do chlebów na zakwasie odrobinę drożdży, małą kulkę, wielkości paznokcia. Szczepiąc w ten sposób dzikie drożdże z zakwasu przyspieszam wyrastanie ciasta i mam większa pewność, że nie będzie klapy. :)
.
Related Posts with Thumbnails