Wprawdzie najczęściej robię faworki w Tłusty Czwartek, ale są tak pyszne, że czasem trzeba je zrobić tak po prostu, bez okazji. :) Są bardzo kruche i łatwo się łamią, a dzięki porządnemu "obiciu" mają mnóstwo pęcherzyków i pięknie rosną podczas smażenia.
FAWORKI (chrust, chruściki)
Luźna interpretacja przepisu z "Kuchni dla wszystkich" Jadwigi Kłossowskiej,
Warszawa 1976 r. :)
3 szklanki mąki tortowej
4 jajka
2-3 łyżki kwaśnej śmietany (18%)
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżka octu (lub spirytusu)
szczypta soli
cukier puder do posypania
smalec lub olej do smażenia
- zagnieść gładkie twardawe ciasto (podobne jak na makaron)
- obić „poturbować” je solidnie wałkiem (lub tłuczkiem do
mięsa, lub przepuścić przez maszynkę do mięsa – napowietrzyć!)
- ciasto cieniutko rozwałkować (na "papier")
- wycinać prostokąty, nacinać w środku i przewlekać
- rozgrzać smalec na głębokiej patelni (ok. 2 kostki smalcu +/- 1 kostka)
- smażyć na złoty (nie brązowy) kolor z obu stron
- odsączyć na papierowych ręczniczkach lub kratce z nadmiaru tłuszczu
- ciepłe posypać obficie cukrem pudrem
***
„Na stolnicę wysypać mąkę, zrobić dołek, wbić żółtka, wlać ocet (lub spirytus) i zagarniając końcem noża mąkę „od brzegów” – wlewać po trochu śmietanę. Gdy zostanie tylko wąski wianuszek suchej mąki wokoło – zagnieść ciasto rękami, aby było elastyczne, jak dobrze wyrobiona plastelina. Następnie podsypując po trochu mąki, wybijać silnie wałkiem, aż na powierzchni zaczną tworzyć się pęcherzyki. (...)”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
:)