sobota, 19 czerwca 2010

nie samym chlebem...

     Właśnie, "Nie samym chlebem", książka Sarah-Kate Lynch kilka lat temu zachwyciła mnie i porwała pięknymi opisami pachnącymi świeżo upieczonym chlebem, klimatem francuskiej piekarni i zwariowanym życiem pewnej zwariowanej kobiety...Wtedy pomyślałam, że chciałabym umieć piec własny chleb, ale zabrakło mi odwagi. Wydawało mi się, że zakwas to czysta magia niedostępna dla zwykłych maluczkich...
     Dziś podejmuję każde wyzwanie, bez względu na efekty smakowo-estetyczne. Po prostu nie boję sie już, nie boję sie eksperymentować w kuchni ( i poza nią ;D ). Stąd moje próby z pieczeniem chleba, a przedtem mnóstwo bojów kuchennych. Bo kiedy ma się dwie lewe ręce do gotowania, każda potrawa staje się wyzwaniem. :)))
    





***

     Największą tremę miałam nastawiając zakwas, wyparzyłam wielki szklany słój, długo nie mogłam się zdecydować jakiej użyć mąki, ale...eh, w końcu zawsze mogę zrobić drugi zakwas, no nie? :))
I się zaczęło.
Pierwszego dnia ze słoika unosił sie taki smrodek, że zwątpiłam i o mały włos (kociwłos, oczywiście) zalążek zakwasu nie wylądował w zlewie...ale już na drugi dzień zakwas pachniał cudownie jabłkami, dopiero co pokrojonymi w cząstki kwaśnymi jabłkami...pięknie...




     Z pięciodniowego zakwasu mogłam już zacząć wyrabiać ciasto na chleb. Mój pierwszy chleb na zakwasie. Żytnio-pszenny z orkiszem.
     Najpierw długo wyrabiałam składniki, aby połączyły się w ciasto dość gładkie i sprężyste. Potem, zawinęłam je w wilgotnę ściereczkę i odstawiłam, żeby odetchnęło przez 90 minut w spokojnym, ciepłym miejscu.
     Następnie krótko wyrobiłam ciasto, żeby dostarczyć mu powietrza i odstawiłam do wyrośnięcia... Na 3 do 5 godzin, prawdziwa próba cierpliwości...




A ciasto wyrosło, podwajając swoją objętość, tak mniej więcej. :)




     I do pieca.
     Z nagrzanego piekarnika unosił sie taki zapach, że nawet dzieci zaczęły krążyć i dopytywać się - co tak ładnie pachnie :))) Najbardziej zastanawiały mnie wskazówki, co do sprawdzania, czy chlebek jest już upieczony. Bo trzeba go było popukać od spodu - i jeśli wydawał pusty odgłos, to oznaczać miało, że już jest gotowy do wyjęcia z piekarnika. Tylko jak wyjąć taki gorący bochenek i go opukiwać? i to od spodu??
     Cóż, jakoś się to udało...popukałam, głucho mi się wydało.

     Chlebek przez kilka godzin stygł, krążyłam wokół niego jak sęp, nieprzymierzająć...ależ miałam straszną ochotę go od razu pokroić i sprawdzić jakość zakalca. ;)
      Wieczorem, przekroiłam chleb na pół, i pierwszą kromkę posmarowałam masłem...dałam do spróbowania Rodzince...pół chleba zniknęło w ciągu kilku minut. Po prostu byłam zachwycona reakcją moich dzieci i meża. Zjedli, nie narzekali i prosili o więcej. Ha.
    



***


     No tak, ale podsumowując...piękny zapach, kolor i nawet wygląd niczego sobie, ale (właśnie, zawsze jest jakieś ale...) według mnie trochę za suchy, i trochę za gniotowaty mi wyszedł. Chociaż może narzekam na wyrost, bo tak naprawdę w samku był nawet dobry i nie miał zakalca, więc mogę to uznać w sumie za sukces. Jak na pierwszy chleb, dał się zjeść. I Rodzinka nie wzdraga się zbytnio przed moimi zapędami piekarskimi.

     A mam zamiar próbować piec dalej. :)


***

PIERWSZY CHLEB NA ZAKWASIE
(podobny w smaku do grahama)

1 kubek zakwasu
5 kubków mąki (mieszanka pszenno-żynia z orkiszem, "Chleb Polski")
1 i 1/2 kubka wody letniej (około)
1 łyżeczka soli (ja dałam łyżeczkę i troszeczkę)
garść mąki pszennej do podsypywania

- wymieszać starannie mąkę, sól, dodać zaczyn i stopniowo wodę
- zagnieść ciasto (conajmniej przez 15 minut)
- zawinąć ciasto w wilgotną ściereczkę i odstawić w ciepłe, osłonięte od przeciągów miejsce na 90 minut
- wyrabiać ciasto jeszcze przez chwilę, żeby powietrze dostało się do całego ciasta
- przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia (bądź wysmarowanej olejem słonecznikowym) i wysypanej mąką
- odstawić do wyrośnięcia na 3 do 6 godzin
- gdy ciasto podwoi swą objętość wstawić je do nagrzanego piekarnika:
     na 15 minut w temperaturze 220 stopni C, a następnie
     na 45 do 60 minut w temperaturze 175 stopni C
- do piekarnika dobrze jest włożyć pojemnik z wodą, aby ciasto w czasie pieczenia nie wysychało zbytnio na wierzchu
- przed włożeniem do piekarnika natrzeć lekko ciasto zwilżoną w wodzie ręką, po upieczenu również można lekko zwilżyć skórke ciasta
- upieczony chleb stygnie przez kilka godzin (na kratce, owinięty ściereczką), a najlepszy jest na drugi dzień z masłem :)

3 komentarze:

  1. Jako, że smakosz ze mnie wielki i żyję po to, by jeść, a nie na odwrót :-), zatem zerkać tu będę, bo blog obiecujący. Będzie cymes :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. ile wody jest w tym przepisie ? 11/2 ile to jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie wygląda jak 11/2 :)))
      a chodzi o 1 i 1/2 kubka ;)

      Usuń

:)

Related Posts with Thumbnails